poniedziałek, 21 lipca 2014

"Remember me?" 1~


- Aish, JunHonggie, ja nie dam rady. – jęknęła jedenastolatka, zdmuchując niesforną grzywkę z oczu.
- Dasz radę, mała! – dodał jej otuchy chłopczyk, który pomimo tego samego wieku był co najmniej z dziesięć centymetrów wyższy.
- Nie nazywaj mnie „małą”! – ofuknęła JunHonga, a jej policzki przybrały burakowaty odcień.
- Nie moja wina, że jesteś taka niska. – zaśmiał się, po czym zmierzwił jej włosy.
- To ty jesteś gigantem, Bunhong*. – dziewczyna uśmiechnęła się złośliwie.
- Yah! Nie moja wina, że różowa szamponetka mojej mamy wyglądała identycznie jak mój szampon! – usprawiedliwiał się, a dziewczyna coraz głośniej zaczęła chichotać. – Nie śmiej się!
- Przepraszam, ale wtedy wyglądałeś ja wata cukrowa! – powiedziała, po czym wybuchła głośnym śmiechem.
- Aigoo, nigdy więcej takiego błędu. – westchnął i pokręcił głową, a za chwilę sam zaczął się śmiać.
- Dobra, spokój. – powiedział JunHong, gdy się już uspokoił. – Musisz poćwiczyć ten układ.
Dziewczynie zszedł uśmiech i skuliła się pod ścianą.
- Nie chcę.
- Dlaczego? Nie chcesz tylko dlatego, że nie wychodzi ci jeden krok?
- Teraz nie umiem jednego kroku, a na występie pomylę wszystko i wszyscy mnie wyśmieją! – wykrzyczała i schowała głowę w kolanach. Dało się usłyszeć pociąganie nosem.
- Yah, TaeRi, nie płacz. – JunHong przytulił przyjaciółkę. – Nie możesz myśleć, że wszystko co robisz jest porażką i do niczego się nie nadajesz. Zaryzykuj i wystąp przed szkołą.
- A jeśli mi się nie uda i mnie wyśmieją? – spytała.
- Nie przejmuj się innymi. Miałaś odwagę wystąpić, a to już coś, a jeśli ci nie wyjdzie to wyciągniesz z tego lekcję i tego samego błędu nie popełnisz.
- Arasso… Gomawo. – objęła przyjaciela mocno za szyję.
- N-n-nie ma za co… - powiedział chłopak, delikatnie odwzajemniając uścisk. Po chwili dziewczyna odsunęła się od niego i spojrzała na jego twarz.
- Rumienisz się! – krzyknęła, dźgając go w policzki.
- Wcale nie! – odepchnął jej dłonie i odwrócił się tyłem do niej.
- Buuunhoong... - zaświergotała mu do ucha, śmiejąc się.
- Maaaałaaaa... - poszedł w jej ślady i za to dostał małego kuksańca w bok. – Ał! – złapał się za obolałe żebro i za chwilę oddał TaeRi. Znowu śmiali się jak głupi.
- Dobra, ćwiczymy. – JunHong wstał z podłogi, a przyjaciółka poszła w jego ślady.


- Krok, krok, skok, obrót, krok, krok... – dyktował JunHong TaeRi, która robiła ostatnią próbę generalną przed występem. – Świetnie.
- Serio? – spytała dziewczyna. Pomimo codziennych treningów do późnej nocy z kumplem nadal miała wątpliwości co do wystąpienia. Podziwiała chłopaka, że nigdy się nie stresował, a jak do tego doszło to idealnie potrafił to ukryć.
- Pewnie, powalisz ich na kolana i jeszcze niżej. – posłał jej uśmiech, przez który często było jej gorąco, ale nie twierdziła, że to miłość. Miała dopiero jedenaście lat, nie mogła jeszcze przeżyć prawdziwej miłości, jedynie zauroczenie. Tak czy siak, ukrywała to przed przyjacielem. Nie chciała niczego popsuć. Za długo budowali tą przyjaźń, żeby teraz ona jednym słowem popsuła wszystko.
- A teraz przed wami wystąpi nasz kolejny uczeń, który pokaże swoje umiejętności taneczne, CHOI JUNHONG!
- Trzymaj za mnie kciuki. – rzucił do TaeRi i poszedł na scenę. Dziewczyna patrzyła na niego zza kulis i podziwiała jego umiejętności. Kto jak kto, ale taniec JunHonga był wspaniały. Każdy jego krok był dokładnie przemyślany, perfekcyjnie zatańczony. Jednym słowem hipnotyzował. Nikt z publiczności nie mógł oderwać od niego wzroku, a gdy robił jakiś trudniejszy trik wszyscy bili brawo.
Po skończonym występie ukłonił się i wrócił za kulisy.
- Byłeś niesamowity! – pochwaliła go, klaszcząc cicho w dłonie.
- Dziękuję. – zaśmiał się i teatralnie się ukłonił.
- A teraz kolejna tancerka, MOON TAERI!
- Daj z siebie wszystko, mała. – poklepał przyjaciółkę po plecach i popchnął ją w kierunku sceny. TaeRi nie odgryzła się JunHongowi, miała zbyt wielką gulę w gardle, by cokolwiek powiedzieć, nie mówiąc o przełykaniu śliny. Stanęła na środku sceny i popatrzyła na widownię. Cała szkoła zebrała się w sali gimnastycznej, żeby obejrzeć występny uczniów, w tym jej występ.
Dziewczyna wzięła głęboki oddech. W chwili gdy rozbrzmiała muzyka zamknęła oczy i dała się ponieść swojej pasji. Ćwiczyła dzień i noc pod dobrym nadzorem, nie może tego spaprać. Zatańczy najlepiej jak to może. Zrobi wszystko, żeby w końcu była z siebie dumna.
Żeby JunHong był dumny…
Gdy była już blisko końca układu otworzyła oczy. Kątem oka zauważyła, że większość rozdziawiła buzię. Uśmiechnęła się pod nosem. Taki efekt chciała uzyskać.
Występ miała zakończyć potrójnym obrotem. Jeśli to zepsuje to schowa się pod ziemię. Zamknęła oczy.
Skok…
Pierwszy obrót…
Drugi…
Nagle otworzyła oczy i zauważyła, że zabrakło jej sceny, w wyniku czego wylądowała pod nią. Nie mogła uwierzyć, że to schrzaniła. Wszystko przez to, że zamknęła oczy.
Poczuła ogromne zażenowanie. Chciała jak najszybciej stąd uciec, schować się pod kołdrą w swoim pokoju i już nigdy spod niej nie wychodzić.
Wstała i zrobiła pierwszy krok, gdy poczuła niemiłosierny ból w kostce.
- Świetnie, jeszcze tego brakowało… - burknęła, zacisnęła zęby i wyszła z sali, ignorując ból. Szła do pielęgniarki, po drodze wyzywając siebie od najgorszych. W pewnym momencie nie wytrzymała, zsunęła się po ścianie w dół a łzy zaczęły same płynąć. Skuliła się i pogrążyła w rozpaczy.
- Hej, nie płacz… - dobrze znany głos szepnął jej słowa otuchy. – byłaś świetna. – dodał.
- NIE, NIE BYŁAM! – wydarła się na cały korytarz. – Schrzaniłam sprawę, jak zawsze zresztą…
- Wcale nieprawda! Nie wyszło ci tylko pod koniec, każdemu się zdarza. – pocieszał ją.
- Nic mi nigdy nie wyszło dobrze od początku do końca.
- Nie patrz na to jak na totalną porażkę, traktuj to jako lekcję…
- PRZESTAŃ! – przerwała mu krzykiem. – Mam dość! Ciągle tak mówisz, a gówno wychodzi!
- Nie mów tak. – JunHong zachowywał stoicki spokój. Dojrzale jak na jedenastolatka. – Gdybyś nie miała takiego toku myślenia to nic byś nie osiągnęła, nie nauczyłabyś się…
- Potrójnego obrotu? – dokończyła za przyjaciela. – Jeśli to miałeś na myśli to chyba się pomyliłeś. Nie nauczyłam się tego!
- Idiotko, nauczyłaś się! – cierpliwość JunHonga zaczęła się kończyć. – Gdybyś po prostu nie zamykała tych oczu to byś wiedziała, ile masz jeszcze miejsca!
- Nie rozumiesz, że inaczej bym nie zatańczyła? – usprawiedliwiała się dziewczyna.
- Dałabyś radę, tylko po prostu w siebie nie wierzysz!
- Wierzę w siebie! – TaeRi robiła się coraz bardziej wściekła.
- Właśnie widziałem. Prawie zemdlałaś i tańczyłaś z zamkniętymi oczami. – powiedział JunHong.
Dziewczyna była bardzo zła na niego. Chciała mu się odgryźć, ale zbyt duże emocje nią targały, żeby cokolwiek powiedzieć. Prychnęła, wyminęła go i zaczęła się kierować w stronę wyjścia.
- TaeRi! Poczekaj! – wołał za nią chłopak, biegnąc w jej stronę
- Nie będę na ciebie czekać.
- Chociaż pójdź do pielęgniarki…
- Umiem o siebie zadbać. – powiedziała ostro i stanowczo. Wyszła na zewnątrz, zostawiając w środku chłopaka, który był zszokowany zachowaniem przyjaciółki.


Tydzień po całym zdarzeniu TaeRi zdecydowała, że skończy z tańcem raz na zawsze.
- Oszalałaś?! – spytał zirytowany JunHong, gdy dowiedział się tej strasznej nowiny od przyjaciółki. – Nie możesz!
- Właśnie, że mogę. – powiedziała stanowczo, zamykając swoją szkolną szafkę.
- Ale dlaczego?!
- Po co mam robić coś, co nigdy mi nie wyjdzie? – usiadła na ławce przed szkołą i posmutniała. Choi kucnął przed nią i spojrzał się jej prosto w oczy.
- TaeRi, nie możesz się poddawać. Masz dopiero jedenaście lat, masz przed sobą wiele porażek, ale i też wiele sukcesów.
- Ciekawe. Dotychczas odnosiłam same porażki, żadnego sukcesu… - burknęła pod nosem.
- Los pewnie najpierw daje ci same porażki, żebyś dzięki nim się czegoś nauczyła. Gdy już się nauczysz to będziesz odnosiła same sukcesy.
- Tak jak ty? – powiedziała nieprzyjemnym tonem. – Tak jak pan wiecznie perfekcyjny? Dziecko szczęścia?
- Co? Co ty mówisz? – JunHong nie wierzył własnym uszom.
- A to, że to zawsze TY zbierasz laury, TY zawsze jesteś na pierwszym miejscu i to TY nigdy nie popełniasz błędów! – TaeRi wyrzuciła z siebie całą złość, jaka nagromadziła się przez ten czas.
- Popełniam błędy, jak każdy człowiek.
- Ty nigdy nie popełniasz błędów, zawsze jesteś idealny. Już mam tego dość. – wyznała szczerze, a chłopak wyglądał jakby ktoś strzelił mu z otwartej dłoni prosto w twarz.
- Arasso, skoro tak cię boli moja „doskonałość” to może w ogóle przestańmy być przyjaciółmi?
- Świetnie! – powiedziała TaeRi, odwróciła się na pięcie i poszła do swojego domu.
- Świetnie! - powtórzył JunHong i poszedł w drugą stronę. – Aish… JunHong, ty debilu…

6 lat później…

Kobieta koło czterdziestki pakowała kilka swoich rzeczy do walizki. Gdy skończyła postawiła ją obok innych, ale znacznie większych. Popatrzyła chwilę na bagaże, westchnęła i poszła na górę.
- Córeczko, spakowałaś się już? – spytała, wchodząc do pokoju dziewczyny, która miała niemały problem z zapięciem walizki. Ów walizka wyglądała jakby zaraz miała wybuchnąć.
- Już… prawie… - wysapała nastolatka, zapinając ostatnie centymetry suwaka, wspomagając się przy tym własnym ciężarem. Kiedy już jej się udało opadła na nią z uśmiechem zwycięzcy. – No, gotowe.
- Nadal nie rozumiem, po co pakujesz tyle rzeczy. – powiedziała matka, rozglądając się po pokoju, który teraz był zupełnie pusty.
- Wiesz dobrze, że jeśli mnie przyjmą i przeżyję okres trainee to zamieszkam już w Seulu, więc wszystko jest bardzo potrzebne.
- Aish, no dobrze, niech ci będzie. – cmoknęła córkę w czoło. – Zanieś tą walizkę do auta, my z ojcem będziemy czekali już w środku.
- Dobrze, mamo. – przytaknęła głową. Gdy mama wyszła, na twarzy TaeRi znów zagościł szeroki uśmiech. Cieszyła się, że w końcu będzie mieszkać w Seulu, mieście dla ludzi z przyszłością. Będzie kimś.


- No, macie tu wszystkie swoje bagaże. – poinformował ojciec TaeRi, kiedy ich walizki znalazły się już w pociągu.
- Dzięki, tato. – dziewczyna podbiegła i przytuliła mocno tatę. – Będę tęsknić.
- Ja też, kochanie. – mężczyzna pocałował ją w czubek głowy i odwzajemnił uścisk. – Pozdrów JongUpa ode mnie.
- Jeśli go spotkam to masz jak w banku. – powiedziała, po czym ucałowała tatę w policzek i weszła do pociągu.
- Trzymaj się, kochanie. – teraz mama TaeRi uściskała męża na pożegnanie.
- Zadzwońcie, kiedy już będziecie na miejscu.
- Dobrze, dobrze, nie musisz się tak gorączkować. – zaśmiała się jego żona.
- Po prostu się martwię. – wytłumaczył się. – A czy TaeRi wie, że on też tam jest?
- Ja i JongUp powiedzieliśmy jej, że jej kuzyn jest w sześcioosobowym zespole, ale na szczęście nie sprawdziła kto kryje się pod pseudonimem Zelo, ale to dobrze. Gdyby się dowiedziała, to nie poszłaby na jakiekolwiek przesłuchanie do jakiejkolwiek wytwórni.
- Ale wiecie dobrze, że i tak się dowie? – spytał mężczyzna. – Aż dziwne, że sama nie sprawdziła.
- Wiemy o tym doskonale. – odpowiedziała kobieta. – I dobrze, że nie sprawdziła, niezbyt interesują ją inne zespoły. Niech teraz się cieszy.
- Maamooo! Chodź w końcu, bo odjadę bez ciebie! – zawołała zniecierpliwiona TaeRi z pociągu.
- Już idę! – odkrzyknęła jej mama i weszła do środka. – Zadzwonię, gdy będziemy już na miejscu.
Podczas podróżny żadna nie odezwała się ani słowem. TaeRi była zapatrzona na to, co mijały podczas jazdy.
- I jak? Cieszysz się? – zapytała córkę, przerywając tą niezręczną ciszę.
- I to jak! Nie mogę się doczekać aż zostanę trainee i będę spędzać więcej czasu z JongUpem! – mówiła podekscytowana TaeRi, która już prawie skakała na siedzeniu. Kobietę bardzo rozbawił ten widok. Pomimo wieku, jej córka czasem zachowywała się jak dziecko
- A nie będzie ci ciężko zmieniać szkoły? Nie szkoda ci przyjaciół? – spytała, a nastolatka nagle straciła cały zapał.
- W Busan nie miałam żadnych przyjaciół. Każdy mnie przecież odpychał. – podkuliła nogi pod brodę. - Wszyscy mnie nienawidzili… - dodała.
- A w Mokpo? Przecież JunHong był twoim przyjacielem. – przypomniała córce.
- Właśnie, BYŁ. – podkreśliła ostatnie słowo, tym samym kończąc rozmowę.
Po kilki godzinach jazdy pociąg w końcu zatrzymał się w Seulu. TaeRi czym prędzej wzięła swoje bagaże, o mało nie zabijając po drodze innych pasażerów, dosłownie wyskoczyła z pociągu i złapała pierwszą lepszą taksówkę. Gdy dotarła i matka dziewczyny, szybko się zapakowały i pojechały do wujostwa TaeRi, czyli rodziców JongUpa.
- DaHyun! TaeRi! W końcu jesteście! – krzyknęła uradowana kobieta, przytulając je. – Dobrze was widzieć.
- Ciebie też, EunJi. – powiedziała DaHyun. – Jest YongChan?
- Tak, w garażu, psuje nam auto. – zażartowała kobieta. – Proszę wejdźcie. – odsunęła się i zaprosiła je gestem ręki. – Pewnie jesteście głodne, zaraz będzie obiad.
- Och, w końcu. – powiedziała z ulgą TaeRi. – Konam z głodu.
- Kto tu kona z głodu? Czyżby moja kochana bratanica? – nagle w salonie znalazł się YongChan cały umazany smarem.
- Wujek! – krzyknęła dziewczyna i rzuciła się mężczyźnie na szyję, ignorując to że będzie cała brudna.
- Aleś ty wyrosła. – komplementował ją. – Pamiętam jak ledwo co dosięgałaś blatu kuchennego. Jeszcze trochę i przerośnie naszego JongUpa.
- Nie przerośnie, JongUp nadal rośnie. – broniła swojego syna EunJi. – Umyjcie się, przebierzcie i chodźcie jeść.
- Yes, sir! – krzyknęli razem i poszli przyprowadzić się do porządku.
Po kilku minutach cała czwórka siedziała wspólnie przy stole, zajadała się smakołykami przyrządzonymi przez panią domu i rozmawiali. Dzisiejszy temat kręcił się wokół TaeRi i jej kariery w TS Entertainment.
- A co im pokażesz? – spytał wujek, wpychając sobie kolejną porcję makaronu do ust.
- Zaśpiewam im piosenkę. – odpowiedziała nastolatka.
- Myślałam, że zatańczysz. – powiedziała ciotka.
- Nie tańczę od piątej klasy… - powiedziała cicho TaeRi.
- Och… przepraszam, nie wiedziałam.
- Nie, nic się nie stało. – dziewczyna zmusiła się do uśmiechu. Znów nastała niezręczna cisza.
- To może ja podam lody? – zaproponował wujek i już nakładał do pucharków lody o różnych smakach.


Po zjedzeniu pysznego deseru i wypiciu mrożonej kawy TaeRi pomagała cioci w zmywaniu naczyń. Kiedy już skończyła, oznajmiła że pójdzie się już umyć. W wannie dziewczyna odprężała się przy pianie o zapachu pomarańczy i kakaowym mleczkiem do ciała. W pewnej chwili pomyślała, że trochę podrażni kuzyna. Wytarła ręce i wzięła do rąk telefon.
Do: Uppie, 21:19
Siemka, kuzynie! Piszę do Ciebie, żeby poinformować Cię, iż w tej chwili zużywam Twoją ulubioną pianę o zapachu pomarańczy c:

Nie musiała czekać długo, bo wiadomość przyszła błyskawicznie.

Od: Uppie, 21:20
Yah! Jak śmiesz?! >.< Moją kochaną piankę, na którą muszę zbierać ze dwa miesiące?!

Do: Uppie, 21:22
Oppa, nie bądź zły. Gdy ja już zadebiutuję (bo mnie przyjmą) to kupię ci całą skrzynkę tej piany :D

Od: Uppie, 21:24
Nie, nie musisz, żartowałem XD Masz szczęście, że to nie moje kakaowe mleczko do ciała.

Do: Uppie, 21:25
Właśnie, zapomniałam! Tego mleczka też użyłam XD

Od: Uppie, 21:29
… Kupujesz mi dwie skrzynki piany i pięć skrzynek mleczka…

Do: Uppie, 21:30
Yes, sir! Oppa, saranghaeyo ^3^

Od: Uppie, 21:31
Teraz jestem na Ciebie zły >.<

Do: Uppie, 21:32
Kupię Ci hamburgera C:

Od: Uppie, 21:33
Moja kochana kuzynko! :D

TaeRi zaśmiała się pod nosem. Jego kuzyna wystarczy nakarmić hamburgerem, żeby był najszczęśliwszym facetem na świecie. Szybko się wytarła, ubrała w piżamę i skierowała się do pokoju JongUpa. Dostała pozwolenie spania tu pod nieobecność kuzyna. O dziwo było tu bardzo czysto. Chociaż to pewnie zasługa jej ciotki, która była niezłą pedantką. Uwaliła się na jego łóżku i napisała kolejnego SMS-a.
Do: Uppie, 21:50
Masz jeszcze trening?

Od: Uppie, 21:51
Tak, ale akurat zrobiliśmy sobie przerwę.

Do: Uppie, 21:52
Za bardzo się torturujecie, powinniście wracać do dormu :c

Od: Uppie, 21:54
Bycie K-Popowym Idolem to nie żadna bułka z masłem ani przelewki.

Do: Uppie, 21:55
Arasso, kumam >.< Chciałam Ci tylko życzyć dobrej nocy :3

Od: Uppie, 21:58
Gomawo, wzajemnie, siostrzyczko ;) Masz pozdrowienia od reszty chłopaków

Do: Uppie, 22:00
Dziękuję, też ich pozdrawiam ^_^

TaeRi położyła telefon na nocnej szafce i ułożyła się wygodniej na łóżku.
- Ciekawe, jacy oni są? – zamyśliła się dziewczyna. – Może jednak wejdę jeszcze na jakąś stronę i o nich poczytam? – spytała samą siebie. – Albo nie. Poczekam, aż ich spotkam i sami się przedstawią. Ale z drugiej strony jak ma na imię ten Zelo? Aish, TaeRi, nie bądź zbyt ciekawska. – ofuknęła siebie, przekręciła się na prawy bok i oddała się w objęcia Morfeusza.

*Bunhong (kor. różowy) oraz ksywka Zelo podczas promocji Power z powodu jego różowych włosów i podobnej wymowy w słowie Bunhong i jego imienia JunHong :)