czwartek, 17 kwietnia 2014

SAENGIL-CHUCKA HAMNIDA!

No to maknae teraz złoży życzenia swojej Eonnie ^3^
No to Eonnie... życzę Ci dużo zdrowia, szczęścia i kasy. Oczywiście dużo K-Popu, żeby go nigdy nie zabrakło, żeby było dużo comeback'ów special for you XD
I co najważniejsze, rano, gdy tylko otworzysz swoje oczka, zobaczyła Jae bez koszulki z pysznym śniadaniem ^_^
I pamiętaj, że Twoje maknaesiątko kocha Cię całym swoim serduszkiem, które bije tylko dla Ciebie.
Jeszcze raz, Saengil-chucka hamnida, Eonnie ^3^
Kocham Cię (^_^)

To teraz mini-opek ode mnie, który był pisany na gorąco XD

J: Alaaaa... *wyszczerz jak psychopata*
B: Czego?
J: Jutro są Twoje urodziny :D
B: No niestety >.<
J: Trzeba to uczcić!
B: Ani
J: No weź...
B: Aigoo, nie i hajima! 
J: Ale... *wzrok Ali "Ani. Słowa. Więcej." aish, arasso...
B: No, grzeczne maknae
*Tak, bardzo grzeczne. Tak grzeczne, że poszło do B.A.P, żeby pomogli jej w urodzinowej niespodziance*
J: Musicie mi pomóc!
BG: Co się stało?
J: No Ala ma urodziny >.< I chciałam jej zrobić przyjęcie niespodziankę
H: O, superowo! Przygotowywałem się na to wieki i mam już plan *duma**odkaszlu* A więc Gukkie zawiesi serpentyny na suficie, DaeHyun i YoungJae zrobią jedzenie, Uppie nadmucha balony, a Zelo ją zagada, żeby nie wchodziła do sali, zrozumiano?
Y: Jak ja gotować nie umiem...
H: Morda!
Y: ... Yes, sir...

*Tak oto zaczęły się wielkie przygotowania. DaeHyun i YoungJae mocowali się z ciastem, bitą śmietaną i sosem tabasco w oku DaeHyuna. Na szczęście (a może i nie ;P) jego oko żyje i skubane ma się dobrze. JongUp już od dwóch godzi próbuje nadmuchać baloniki, ale za każdym razem balony wybuchają prosto w jego twarz, lecz Uppiego mało co rusza. Natomiast Gukkie zabija się na górze, wieszając serpentyny i modli się, żeby nie zahaczył szyją o jakąś pętelkę. Oczywiście Zelo ma najtrudniejsze zadanie XD*

H: *popijając Iced Americano* Gukkie, trochę krzywo jest ten napis, popraw go.
BG: *poprawia* Lepiej?
H: Nie, teraz w lewo.
BG: *no to w lewo*
H: ... A może prawo?
BG: *poprawia w prawo*
H: ... Ale moje prawo
BG: Człowieku, mamy tą samą prawą jak i lewą stronę!
H: Nie krzycz na mnie! Wiesz, że na mnie się nie krzyczy!
BG: Ruszyłbyś tą dupę, a nie marudzisz i beczysz!
H: Nie beczę! I od dzisiaj sam pierzesz swoje brudne majciochy!
BG: ... Przecież ty ich nawet nie prałeś O.o
H: Ale Zelo prał. Moje biedne dzieciątko...
BG: Aish, idźcie wy mi wszyscy w piz... *drabinka hejaho, przewróciła się, a Gukkie znalazł się na podłodze.*
H: Matko Siwonowska! Guk, żyjesz?!
BG: ... Taaak, ale moja nog...
H: A to spoko. Już się bałem, że będę musiał Cię zawieźć do szpitala *le walk out XD*
BG: Zabiję... Uduszę, zabiję, poćwiartuję, przyprawię, usmażę, auu... zjem, zwymiotuję, wskrzeszę i tak cały czas... auu... JongUp, przyjacielu...
JU: *balonik zrobił BUM* ... Tak, hyung?
BG: Zawieź mnie do szpitala, błagam...
JU: Wybacz, nie mam prawa jazdy *le walk out*
BG: Zobaczysz, już nie pomyję za Ciebie naczyń! ... Auu... DaeHyun? YoungJae? *świerszcze* Super...

*Tymczasem u Zelo*
Z: Hej, noona!
B: Nie. Jestem. Twoją. Nooną!
Z: Arasso, tylko tak się z Tobą droczę. Gdzie idziesz?
B: Na salę, a co?
Z: O.o Nie możesz!
B: Wae?
Z: *szybsze niż jego LTE rap* BoHimChan-HyungpowiedziałżeniemożesziśćboonirobiąprzyjęcieniespodziankęimiałemCięzatrzymać! ...*buforowanie*... Kuźwa, jaki ze mnie idiota! >.<
B: *buforowanie* @___@ Wiem, że nim jesteś, ale teraz masz jakiś konkretny powód?
Z: O.o To Ty nie słyszałaś, co powiedziałem?
B: Stary, gadasz tak szybko jak karabin maszynowy. Jak ja mam Cię do jasnej ciasnej zrozumieć?!
Z: Taaa... masz rację :D
B: *kręciu głową*

*U DaeHyuna i YoungJae*
Y: Mówiłem Ci, żebyś nie bawił się tym sosem tabasco, to ty nie >.<
D: *czerwone oczko* To Ty nie musiałeś kłaść tego na blacie, tam gdzie zawsze podpieram się łokciami! >.<
Y: Trzeba było patrzeć, ślepoto!
D: Gdy Cię widzę to już ślepnę, ale ten sos nawet mi pomógł, widzę Cię tylko jednym okiem!
D i Y: ... *mrug mrug* HAHAHAHA! XD
Y: Serio, wyglądasz okropnie XD
D: Dzięki, Ty też XD
Y: *móżdżek dostał ode mnie smsa, że już mają przyjść* Ok, bierz tort i lecimy na salę.

Z: Yah, zostań no! Gdzie idziesz? >.<
B: Na salę?
Z: Nie możesz O^O
B: Mogę i nie nabieraj mnie na psie oczka, bo to nie działa
Z: O^O
B: Nie.
Z: Ale jesteś...
B: Wiem :D
J: A co wy tak stoicie? Chodźcie na salę
B: No, jedna mądra (Och, Iza, jakaś ty skromna XD)
J: Dziękuję, ale chodźmy już
*idu idu*
J: No, WSZYSTKIEGO NAJLE*otwieru drzwi od sali, a tam zwisające serpentyny, spalone jedzenie razem z tortem, a podłoga cała w gumach, po którą jest schowany Guk* pszego... YAH! CO TU SIĘ STAŁO?!
BG: Izaaaa... Alaaaa... Jello... pomocy...
J: WY NIEUDACZNICY! PRZECIEŻ TO JEST...
B: Super *światełka w oczach*
J: No właśnie, super! ... Zaraz, co?! To?! O.O
B: I to jak (^_^) *tulu nas wszystkich* Gomawo, że pamiętaliście
B.A.P i J: Nie ma za co ^_^

No i tak oto Ala miała niezapomniane urodziny. Może nie były idealne i według planu reszty, ale najważniejsze, że wszyscy dobrze się bawili do białego rana.
A YongGuk? Hm... całą imprezę przeleżał pod stosem balonów. Dopiero na zajutrz HimChan i DaeHyun zawieźli go do szpitala, poniewiaż miał złamane obie ręce i nogi. Pomimo tego Gukkie cieszył się jak głupi. No bo kto by się nie cieszył na myśl, że ktoś będzie Ci usługiwał przez dwa miesiące? XD

No, opek z dupy wyjęty, ale mam nadzieję, że mi wybaczycie, a w szczególności Ala.
Jeny, 15 lat minęło, a my jeszcze żyjemy XD I dobrze, złych diabli nie biorą
Ala, kocham Cię jak siostrę, w ogóle zachowujemy się jak one i pamiętaj:


Jeśli jesteś samotna, ja także
Nikt nie może cię zastąpić
Cały dzień myślę tylko o tobie, jak jest z tobą?
Ty i ja, jeśli jesteśmy razem, wszystko jest OK
Na zawsze z tobą
Nie jesteś sama
Chwyć moją dłoń
Będę z tobą

Saengil-chucka hamnida! ^3^

poniedziałek, 7 kwietnia 2014

Mortal Love


Przewróciłam się na drugi bok i spojrzałam na Twoją spokojną twarz pogrążoną we śnie. Uśmiechnęłam się delikatnie do siebie. Zawsze tak na mnie działałeś, mimo że zdawałam sobie sprawę z tego, że mnie nie kochasz. Ja za to kochałam ciebie za nas obojga. Naprawdę myślałam, że jeśli kocha się kogoś wystarczająco mocno, to ta druga osoba też w końcu to poczuje. Myliłam się. Nic nie było w stanie sprawić, żebyś pokochał mnie tak jak ja Ciebie. Ale nie mam o to żalu, wręcz przeciwnie. Jestem ci wdzięczna za to, że, mimo że nic do mnie nie czułeś zaopiekowałeś się mną wtedy kiedy nikt inny nie chciał. Jak najdelikatniej, tak aby cię nie obudzić pogłaskałam Cię po włosach. Twoja twarz wyrażała bezkresne szczęście, musiało śnić ci się coś naprawdę pięknego. Jedyne co wiedziałam to, że to na pewno nie ja występuje w twojej sennej marze. Choć tak bardzo bym chciała. Nie mogłam się powstrzymać od złożenia na Twoich wargach pocałunku. Ostatniego, obiecuję. Posłałam ci uśmiech, też już ostatni, którego nie zobaczyłeś. Tak trudno było mi wstać i od ciebie odejść. Zbyt bardzo Cię kochałam. Po moim policzku spłynęła łza, też już ostatnia, przysięgam. Szybko ją wytarłam. Wstałam, obiecując sobie, że już na Ciebie nie spojrzę. Kolejne kłamstwo. Tego dnia długo stałam pod prysznicem. Pozwalałam kropelkom wody wędrować po moim ciele. Ubrałam się. Chyba po raz pierwszy długo zastanawiałam się nad swoim ubiorem. Zazwyczaj nie nosiłam sukienek, tym razem jednak zrobiłam wyjątek, ubierając czarną sukienkę do kolan. Włosy zostawiłam rozpuszczone. Nigdy nie spędziłam tyle czasu zastanawiając się nad swoim wyglądem. Uśmiechnęłam się do swojego odbicia. Zawsze chciałam taka być. Piękna. Zostawiłam w kuchni liścik, żebyś wiedział co się ze mną stało i dlaczego. Napisałam też, że zawsze będę cię kochać. Nie skłamałam. Nic nie będzie w stanie przerwać tej miłości. Byłeś, jesteś i będziesz dla mnie najważniejszy. Kocham Cię, kocham Cię, kocham Cię… Zawsze. Spojrzałam na Ciebie zanim wyszłam, tym razem już naprawdę ostatni raz. Twoja twarz była taka spokojna. Wyszłam. Słońce dopiero wstawało, a kropelki deszczu miarowo uderzały o parasolkę, Po co ja ją w ogóle zabierałam? Dopiero po chwili przypomniałam sobie powód. Wolałam nie rzucać się w oczy. Stanęłam na moście, zaraz przy poręczy. Samochody mijały mnie obojętnie, rozpryskując wodę. Wszystko teraz wydawało mi się takie sztuczne. Całe szczęście, które mnie w życiu spotkało było tylko jego namiastką. Prawdziwą radością byłeś Ty, kochanie. Byłeś szczęściem kogoś kogo nie kochałeś. Upuściłam parasolkę, potoczyła się w dal. Wdrapałam się na poręcz mostu. Ostatni raz się po nim rozejrzałam. Żaden kierowca nie zatrzymał się, nie dziwię się. Ludzie spieszą się do pracy, co ich obchodzi jakaś wariatka, która chce skoczyć z mostu. Kątem oka zobaczyłam jakiś ruch po mojej stronie chodnika. Odwróciłam się. Obudziłeś się wcześniej niż myślałam. Biegłeś w moją stronę, chciałeś mnie powstrzymać przed samobójstwem. Wzdrygnęłam się, kiedy wypowiedziałam w myślach to słowo. Oznaczało ono moją słabość. Tylko dlaczego chciałeś mnie powstrzymać? Nie wiem. Przecież i tak nic do mnie nie czujesz. Więc  skoczyłam… i poleciałam, tak aby nie widzieć wody. Wiatr rozwiewał mi włosy. Wreszcie zrobiłam to co od dawna planowałam. Zacisnęłam oczy, ogarnęła mnie czerń. Kiedy wreszcie uderzyłam w tafle wody poczułam ulgę. Myślałam, że lot nigdy się nie skończy, mimo że był wspaniały chciałam szybko go zakończyć.
Umarłam.
***
Leniwie otworzyłem jedno oko, nie było Cię. Pomyślałem, że poszłaś do sklepu i zaraz wrócisz, nie raz tak przecież było. Uśmiechnąłem się na wspomnienie jak zasypiałaś w moich ramionach. Nigdy nie sądziłem, że byłbym w stanie pokochać kogoś tak mocno jak pokochałem Ciebie. Zwłaszcza, że jesteś osobą, którą wcześniej traktowałem jak siostrę. Kiedy Cię znalazłem w ciemnym zaułku wydawałaś mi się strasznie krucha. Zbyt krucha jak na ten świat. Kiedy po odgonieniu tych facetów, którzy chcieli Cię skrzywdzić  podszedłem do Ciebie i przytuliłem, drgnęłaś niespokojnie, nie wiedząc, czy masz uciekać. Od tamtej pory byłem za Ciebie odpowiedzialny, mimo że nie za bardzo chciałem zajmować się kimkolwiek. Ale wydawałaś mi się tak prosta do skrzywdzenia, że musiałem. Przez pierwsze  dni  kiedy Cię do siebie zabrałem patrzyłaś na mnie jak wystraszony jelonek patrzy na swojego oprawcę. Dopiero potem Twój wzrok się zmienił, byłaś zupełnie inna. Moje podejście do Ciebie też się zmieniło. Przestałem postrzegać Cię jako obowiązek i zacząłem jako przyjaciółkę. A potem zobaczyłem Twój smutek, Twoje łzy. Poczułem się jakby ktoś  mi wyrwał serce. Wtedy zdałem sobie sprawę co do Ciebie czuję. Wcześniej Cię odrzucałem, a teraz tak nagle… Jednak cieszyłaś się, chciałaś ze mną być. Spojrzałem na puste miejsce obok mnie, brakowało mi Ciebie. Powoli się ubrałem, a Ciebie wciąż uparcie nie było. Na kuchennym blacie znalazłem liścik. Przeczytałem go, ale jego przesłanie do mnie nie dotarło. Zrobiłem to jeszcze kilka razy. Nie wierzyłem co chcesz zrobić, kochanie. NIE! Wybiegłem z domu. Leciałem co sił w nogach na ten most. Na nasz most. Żebym tylko zdążył… Nie mogłem pozwolić na śmierć kolejnej osoby, którą kocham. Proszę, nie zostawiaj mnie. Zobaczyłem Cię, jeszcze nie skoczyłaś. Wyglądałaś pięknie w swojej jedynej sukience. Zawsze mówiłaś, że chcesz ją włożyć tylko na specjalną okazje. Czy to właśnie to miała być ta okazja? Uwielbiałem zapach Twoich włosów, teraz rozwianych na wietrze. Nie skacz… Muszę zdążyć Cię uratować. Biegłem dalej. Nie zdążyłem, skoczyłaś… Skoczyłaś… Upadłem na kolana, po moich policzkach toczyło się wiele łez. Mogłem Cię uratować, nie zdążyłem…  Mylisz się, kochanie… Tak cholernie Cię kocham…

***
Otworzyłam oczy, czyi jednak życie po śmierci istnieje. Jestem skazana na wieczną tęsknotę za Tobą. Oślepiało mnie to światło, może je ktoś zgasić? Czy niebo nie powinno być rajem? A może jestem w piekle i to ma być moja tortura do końca wieczności? Zapowiada się długi czas na przemyślania. Nagle światło osłabło na mocy i przywróciła mi się ostrość widzenia. Jakieś głosy, nie zrozumiałam ich. Tak bardzo mi Ciebie brakuję, co mam zrobić bez Ciebie? Wszystko ucichło, zostałam tylko ja ze swoimi myślami i odkryłam jedną zasadniczą rzecz. Nie umarłam… Wgapiałam się w przesadnie biały sufit. Pewnie teraz będziesz na mnie przesadnie uważał, jeśli oczywiście wciąż będziesz chciał się mną opiekować. Teraz niczego nie jestem już pewna. Prócz tego, że Cię kocham. Usiadłeś przy mnie i chwyciłeś mnie za dłoń. 
- Nie zostawiaj mnie – wyszeptałeś, a ja nagle zdałam sobie sprawę, ze mówiąc, że mnie kochasz nigdy nie kłamałeś. Że to tylko ja nie chciałam przyjąć do wiadomości, że ktoś taki jak Ty mógłby pokochać takie nic jak ja – naprawdę Cię kocham.
***

Czy taka historia może mieć szczęśliwe zakończenie? Oczywiście, nawet powinna. Kiedyś skoczyłam z mostu, bo myślałam, że jestem dla Ciebie ciężarem. Teraz wiem, że mnie kochasz i nigdy nie przestaniesz. Uśmiechnęłam się do swojego odbicia. Wyglądałam o wiele piękniej niż wtedy. Tym razem w białej sukni i welonie.




Uwaga, Blacky wróciła z One Shotem XD Shocikiem bardziej XD na swoje usprawiedliwienie mam tylko, że pisałam go w szkole XD  Love Lala, happy end specjalnie dla Ciebie XD